Oszukaj matkę naturę

kochamrzesy2

Który kosmetyk chciałabyś mieć przy sobie gdybyś utknęła z kilkoma innymi osobami na bezludnej wyspie? Obstawiam tusz do rzęs. Zgadza się?

Większość z nas czuje się wręcz naga mając niewytuszowane rzęsy i potwierdziło to już wiele badań statystycznych. Nawet w dni wolne, gdy pozwalamy naszej twarzy odpocząć od makijaży nie uwzględniamy odpoczynku dla rzęs – zresztą słusznie, bo nie ma ku temu powodów. Jeśli dbamy o ich odżywienie w trakcie nocy, nie musimy paradować „nago” w trakcie dnia.

Spójrzmy prawdzie w oczy – nie każda z nas została obdarzona przez naturę długimi i gęstymi rzęsami. W obecnych czasach możemy jednak z powodzeniem udawać, że miałyśmy to szczęście. Pozwól że przedstawię ci kilka prostych metod.

Zainwestuj w dobry tusz. Zapewne nie jest to najbardziej odkrywcza porada z jaka zdarzyło ci się spotkać, ale to wciąż najpopularniejsza i najłatwiejsza w zastosowaniu metoda. Jak zapewne wiesz, istnieją cztery podstawowe rodzaje maskary; wydłużająca, pogrubiająca, podkręcająca oraz wielofunkcyjna.

Możesz być pewna, że nie wymyślono jeszcze tej jednej jedynej odpowiedniej dla każdej dziewczyny. Wiele z nas na co dzień korzysta z dwóch lub trzech dla uzyskania pożądanego efektu. Nie bój się próbować zarówno technik tuszowania jak i różnych nowości rynkowych.

Podkręć atmosferę. Jeśli masz naturalnie lekko podkręcone rzęsy wystarczy ci tusz z odpowiednią szczoteczką. „Curly Lash” to napis którego powinnaś szukać na opakowaniu maskary. Jeśli twoje rzęsy są proste niczym włosie szczoteczki do zębów pozostaje ci użycie zalotki. Uwierz że może ona zdziałać cuda, a nazwa tego małego cuda nie jest przypadkowa – zalotne spojrzenie gwarantowane!

Oszukaj przeznaczenie. Jeśli nie spróbujesz to się nie dowiesz. Jeśli się nie dowiesz nie zrozumiesz co dotąd traciłaś. Koniecznie wypróbuj sztuczne rzęsy. Prawda jest taka że żaden tusz, primer, zalotka ani technika tuszowania nie zapewnią ci powalającego na kolana efektu jaki tworzą sztuczne rzęsy.